Poznań » zachód |
Sytuację NKS-u Niepruszewo znają wszystkie osoby zainteresowane naszą lokalną piłką nożną. Jednak czerwona latarnia naszej ligi stawiła Błękitnym silny opór, potwierdzając tym samym piłkarskie porzekadło, że trzech punktów nie dopisuje się przed meczem.
Mecz nie rozpoczął się od huraganowych ataków wronczan, ale z minuty na minutę to Błękitni stawali się stroną dominującą. Ich akcje kończyły się głównie obok bramki albo w rękawicach bramkarza. Gospodarze raz po raz zdołali przenieść piłkę pod bramkę bronioną przez Macieja Disterhefta. Jednak naszego goalkeepera wyręczali obrońcy lub niecelni atakujący NKS-u. Bramka z 26 minuty spotkania była skutkiem coraz głębiej broniących się outsiderów okręgówki. Na strzał z dystansu zdecydował się Daniel Nowacki, znany w klubie z dobrego uderzania nie dał szans bramkarzowi rywali. Stracony gol nie podłamał rywali wronczan, oba zespoły kontynuowały grę jakby ta bramka w ogóle nie padła. Jednak to wronczanie byli bliżsi strzelania bramki, niestety futbolówka mijała bramkę albo tak jak w przypadku strzału Adriana Janaszka - trafiła w poprzeczkę.
Druga połowa to dokładnie taki sam obraz gry jak w pierwszej odsłonie. Na drugie 45 minut trener Brodowski wpuścił na plac gry dwóch Maciejów: Pawlaka i Mizgajskiego. W 55 minucie padła druga bramka, piłka po dośrodkowaniu Sebastiana Purczyńskiego odbiła się od głowy obrońcy niepruszewian i wpadła do bramki. Drugi gol wyraźnie uspokoił sytuację na boisku. Wronczanie stawali się coraz groźniejsi, ale więcej bramek nie padło. Mimo, że piłka nie wychodziła poza połowę NKS-u.
Najbliższa kolejka 1 |